Chodź ze mną ukochana, znam taki bar na rogu gdzie kartoflane placki podają cały rok. Tam okulały stolik i talerz wyszczerbiony pomogą Ci do raju choć jeden zrobić krok
Kuchennym wejściem cicho do nieba się wślizgniemy, choć placek przypalony, a dym wyciska łzy. Podaj mi rękę, proszę, a w drugą weź widelec... Będzie nas tylko troje - kartofel, ja i Ty.
Kartoflana ballada Do czego to się nada To przecież nie wypada Hymnu ziemniakom piać Kartoflana ballada Dlaczego tak się składa Że nudnym być wypada By się poetą stać
Chodź ze mną ukochana, wsiądziemy sobie w pociąg, na skrzydłach naszych marzeń pomkniemy razem w dal. Hen, aż na koniec świata, tam, gdzie kartofel rośnie... Rzuć wszystko bez wahania, niech ci nie będzie żal.
A w gminie Pupy Wąskie wykopki się zaczęły... Kartofle leżą w polu - brakuje tylko nas! Podaj mi rękę, proszę, a w drugą weź motykę, ruszamy w kartoflisko - najwyższy na to czas...
Kartoflana ballada Do czego to się nada To przecież nie wypada Hymnu ziemniakom piać Kartoflana ballada Dlaczego tak się składa Że nudnym być wypada By się poetą stać
Chodź ze mną, ukochana, pójdziemy do gorzelni. Wśród worków nasza miłość rozkwitnie niczym kwiat. Rwie taśma transportera, kartofle suną rzędem, już w kadzi fermentuje wspaniały nowy świat.
Już nie płacz, ukochana, pogłaskaj kartofelka. Ja wiem, że to ze szczęścia, nie można więcej chcieć... Podaj mi rękę, proszę i drugą też koniecznie, wiem, co mi chcesz powiedzieć - będziemy bulwę mieć...
Kartoflana ballada Do czego to się nada To przecież nie wypada Hymnu ziemniakom piać Kartoflana ballada Dlaczego tak się składa Że nudnym być wypada By się poetą stać
|
|
Comments powered by CComment