malpa

a trumny pułkowników
stoją wśród azalii

i pogrzeb już odbiega
od brzęku wiwatów

a wokół płyną świece, spalają się knoty
lichtarz opada w beton, kruszeje posadzka
lampasy cicho dzwonią, skaczą, salutują
przemowy generałów zdmuchują gromnice

a czaszki pobielane wapnem od cholery
ze spojrzeń kapie smoła szczękają szabelki
od świec się zapowiada zażółcony liszaj

a trumny pułkowników
kwitną wśród azalii

i mróz nadchodzi z zewnątrz
wystudzić żałobę

a jeszcze drzwi zamknięte chociaż listopady
grudnie kwietnie i maje spływają po świecach
i ciemność krzepnie w palcach

pan generał broczy
bezbarwnych słów posoką, na betonie krople
skrzepniętej stearyny rozgorzałej rtęci
witraże śmierdzą trupem
rezonans w powiekach

a z trumien pułkowników
przekwitłe azalie
opadają cicho

Comments powered by CComment


Copyright © 2004-2017 Jacek Dobrzyniecki.
Zawartość strony jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 2.5 Polska
licencja
Wykorzystanie odmienne od warunków licencji wymaga kontaktu z autorem
Stworzone dzięki Joomla!. Valid XHTML and CSS.