krolik

Kiedyś cię zaprowadzę do dni olszynowych
podam rękę przez liście, narysuję głogi
z zegara spadnie kropla, zniknie w szarej rosie
w pogmatwanej zieleni słońce zaszeleści

I pójdziemy strumieniem lasu szukać łosia
przez pajęczyny cieni wypryśnie poroże
zegar zniknie o świcie, świt zastuka werblem

przez zaskoczone olchy rozbłysną jeżyny
kret wsunie się pod rękę ciemnym aksamitem
zegar po raz ostatni krzyknie cichym drżeniem
czas wejdzie nam na dłonie w rozdzwonieniu ostów...

Comments powered by CComment


Copyright © 2004-2017 Jacek Dobrzyniecki.
Zawartość strony jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 2.5 Polska
licencja
Wykorzystanie odmienne od warunków licencji wymaga kontaktu z autorem
Stworzone dzięki Joomla!. Valid XHTML and CSS.