ikona

I.

Piosenka ta rośnie
gdy idę ulicą
słucham kroków
odbitych od latarń
uciekających czarnym kotem
który przebiega ulice na czerwonych światłach

Szukam tego człowieka
który się tylko uśmiecha
z pogardą - dla latarń i kota

Jeszcze nigdy nie widziałem jego śmiechu
nie słyszałem jego zmęczonych stóp
kiedy biegnie z psem na smyczy
rozgniatając krzewy na trawnikach

i tylko rośnie ta piosenka
wystukiwana podeszwami
szarymi jak chodnik
do którego przyrosły u podnóża latarń

III.

Wtedy też chciałem wrócić do ciebie

Dlaczego wciąż chowasz się
za małą wąską rzeczką
przez którą przechodzą trzy ulice
i jedna kładka z pokrzywami

VII.

Znowu w tramwaju pan i jego kot
jadą nie wiedząc
czy im się sen ziści

Wystukuję butami rytm
dawno zapomnianego bluesa
granego na koncercie dobroczynnym
przed dwunastu laty

siedzę na tej ławce
wyglądając okien
przez które patrzyłem na dąb i jezioro

Myślałem wtedy o tobie
kiedy poczułem jak jesteś daleka
zamknięta za oknem
w ogromnym domu
gdzie znikłaś w tamtych ludziach

myślałem też o kocie
który zasnął przed telewizorem

IX.

Zabrałem nawet piosenkę wyśpiewaną przez odblask latarń
tańczących na oknach uśpionych mieszkań
zabrałem wszystko z powrotem

Zabrałem twoje usta i oczy
aleje klonów rozrastających w setki
łuszczącą farbę z ławki na zakręcie

Zabrałem nawet twoje stopy
i puste szyny usiane błyskami

Zostawiłem tylko czarnego kota
za którym idę przez pustą wilgoć
wskazującego nieomylnie kierunek
wyprężonym ogonem

Comments powered by CComment


Copyright © 2004-2017 Jacek Dobrzyniecki.
Zawartość strony jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 2.5 Polska
licencja
Wykorzystanie odmienne od warunków licencji wymaga kontaktu z autorem
Stworzone dzięki Joomla!. Valid XHTML and CSS.