 |
Wnętrze mrowiska. Ciemno, ale nie na tyle, aby bohaterowie byli niewidoczni. Znajdują się w komnacie Królowej, która jeszcze nie weszła. Towarzyszy im Szef.
SMOK - Ale tu nikogo nie ma.
SZEF - Cierpliwości. Prezes Królowa zaraz się zjawi.
SMOK - Prezes Królowa? Kto to?
SZEF (z szacunkiem) - To jest właśnie Ktoś. Gdy poznasz, chłopcze, naszą Prezes Królową, sam zrozumiesz, że nikogo bardziej Ktosiowego nie ma na całym świecie.
KARALUCH - Przepraszam, że się wtrącam, ale wydawało mi się, że Królowa dotąd była tylko Królową, a nie prezesem.
SZEF - No tak, ale teraz idą nowe czasy i nie możemy wiecznie tkwić w przeszłości. Każdy ma równe szanse i to, kim będzie, zależy tylko od niego samego. Ja, dajmy na to, dawniej byłem zwykłą Robotnicą. Ale doceniono mnie i awansowałem. Teraz mogę awansować na Nadszefa, później na Superszefa i tak dalej. I tak może każdy Pracownik w naszym mrowisku. Bo teraz już nie ma Robotnic, a są Pracownicy. Nowe czasy.
SMOK - A kiedy Szef zostanie Królową?
SZEF - Hmm... Jakby to powiedzieć... Otóż właśnie na Królową raczej nie można awansować.
SMOK - Dlaczego?
SZEF - No, bo... Wiecie, chłopaki... No, rozumiecie... Nowe czasy...
KARALUCH - Nowe czasy i dlatego Królowa teraz jest Prezesem?
SZEF - O, właśnie! Świetnie, że to rozumiecie. Czy Prezes Królowa mogłaby być Kimś, gdyby każdy mógł sobie, ot, tak, po prostu awansować? W końcu to Prezes Królowa jest założycielem naszego mrowiska. A zresztą zaraz się sami, chłopaki, przekonacie, kto to jest nasza Prezes. Siedźcie cicho w kącie i nie przeszkadzajcie w naradzie.
KARALUCH - Narada? Nowe czasy, co?
SZEF - Widzę, że jesteś bystrzejszy niż myślałem. Może jednak chciałbyś zostać Pracownikiem naszego mrowiska. Szybko byś awansował, miałbyś służbowe mszyce i komorę sypialną. Nie ciągnie cię?
KARALUCH - Zastanowię się.
Smok i Karaluch usuwają się w kąt. Światło powoli się rozjaśnia. Na scenę wchodzi Nadszef, za nim Superszef, Hiperszef, Szef Generalny. Każdy kolejny jest trochę większy od poprzednika. Ustawiają się wedle wielkości od lewej ku prawej. Największy stoi najbliżej Królowej, która wchodzi zaraz po nich i staje po prawej stronie sceny. Jest oczywiście największa, z koroną na głowie i w okularach.
KRÓLOWA - Witam zebranych.
CHÓR SZEFÓW - Dzień dobry pani Prezes Królowo!
KRÓLOWA - No to, co my tu mamy?
CHÓR SZEFÓW - Sprawozdania!
KRÓLOWA - Tak, tak. To proszę, Szefie Generalny.
SZEF GENERALNY - Sprawozdanie przygotował mój Pracownik, Hiperszef.
HIPERSZEF - Ale szczegóły przedstawi mój Pracownik, Superszef.
SUPERSZEF - A więc...
KRÓLOWA - Nie zaczyna się zdania od "więc"!
SUPERSZEF - Przepraszam, więcej się to nie powtórzy.
KRÓLOWA - Nie zapominaj, że twój awans zależy ode mnie.
SUPERSZEF - Jakżebym śmiał zapomnieć takiej rzeczy. Nigdy w życiu. A najważniejsze punkty opracował mój Pracownik, Nadszef.
KRÓLOWA - Więc jak z tym sprawozdaniem, Nadszefie?
NADSZEF (lekko drżącym głosem) - Nie zaczyna się zdania od "więc". To jest... tego... Chciałem powiedzieć...
KRÓLOWA (z oburzeniem) - Co?!
NADSZEF (wyraźnie już zmieszany) - Ja... tylko... nie chciałem zapomnieć... to, co pani Prezes Królowa powiedziała... To było takie mądre...
KRÓLOWA - Dobra, dobra. Sprawozdanie przedstawi pewnie twój Pracownik Szef? Bo nie widzę tu żadnego zwykłego Pracownika.
NADSZEF - Jak zwykle pani Prezes Królowa ma całkowitą rację. (do Szefa) No, pospiesz się!
SZEF - Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że moi Pracownicy...
KRÓLOWA (przerywa mu) - Mieli opracować sprawozdanie?
SZEF - To swoją drogą. Ale trochę mogę sam sprawozdać.
KRÓLOWA - Więc słucham.
SZEF - Nie zaczyna się... Eee, tego... Chciałem powiedzieć, że od ostatniej narady moi Pracownicy osiągnęli wyniki.
KRÓLOWA - Dobre?
SZEF - Powiedziałbym, że znakomite. Cały nasz zespół dostarczył dwadzieścia osiem igieł sosnowych, sześćdziesiąt siedem ziaren piasku oraz dwie i pół gałązki świerkowej.
KRÓLOWA - Dlaczego pół?
SZEF - Bo takie mamy normy. Gdybym dysponował większą ilością Pracowników, moglibyśmy dostarczyć nie tylko brakująca połówkę, ale nawet dwanaście igieł i osiem ziaren piasku dodatkowo.
KRÓLOWA - Wiesz dobrze, że skoro jesteś tylko Szefem, masz tylu Pracowników, ilu ci przysługuje i więcej nie będziesz miał.
SZEF - Ja tylko tak...
KRÓLOWA - A jak ze śpiewem?
SZEF - Coraz lepiej. Co prawda kilku fałszowało karty śpiewu, ale obecnie już grają czysto.
KRÓLOWA - No, dobrze. Muszę przyznać, że się starasz. W związku z tym twój Nadszef zostaje awansowany na stanowisko Superszefa.
NADSZEF - Ogromnie dziękuję pani Prezes Królowej!
KRÓLOWA - I tak mamy dwóch Superszefów i ani jednego Nadszefa. No, cóż, chyba muszę, Szefie, ciebie też awansować. Chociaż nie jestem przekonana, że ci się to należy, ale postanowiłam dać ci szansę. (z zakłopotaniem) No tak, teraz nie mamy żadnego Szefa. Ale, ale... (do Szefa) Przedstaw mi kandydatury spośród swoich Pracowników na nowego Szefa.
SZEF - Właściwie to mam je przygotowane.
KRÓLOWA - To może już po naradzie, będę musiała się nad nimi zastanowić. Żegnam zebranych. Spotkamy się za godzinę.
Wychodzą: najpierw Królowa, za nią Szefowie w kolejności odwrotnej niż wchodzili. Światło powoli przygasa. Na scenie zostaje tylko Szef, po chwili z boku wyłaniają się Smok i Karaluch.
SZEF - I co, chłopaki? Bomba, nie?
KARALUCH - A o czym mówisz? O naradzie czy swoim awansie?
SZEF - Wiesz, narada, jak narada. Awansu też właściwie mogłem się spodziewać. W końcu dobry jestem, nie? Należał mi się co najmniej od wczoraj. Tyle, że teraz to pójdzie szybko. Superszef zostanie Hiperszefem, Hiperszef Szefem Generalnym...
SMOK - A Szef Generalny?
SZEF - Albo przejdzie na inne odpowiedzialne stanowisko albo w stan spoczynku.
SMOK - A co to znaczy?
SZEF - Zjedzą go.
SMOK - Naprawdę?
SZEF - Naprawdę. Dlatego Szef Generalny stara się nie starać się, aby nie awansować. Ale i tak mu to nie pomogło. Widzieliście, jak go wygryzłem? Sam już mam przygotowane kandydatury najgłupszych Pracowników. Ci przynajmniej mnie nie wygryzą. Zawsze tak się robi.
SMOK - Ale ty chyba nie jesteś głupi? Tak mi się przynajmniej wydaje.
SZEF - Ale potrafiłem udawać głupiego!
KARALUCH - A jeżeli twoi Pracownicy też tylko udają?
SZEF (śmieje się nerwowo) - No wiecie, taki głupi to ja raczej nie jestem. Ale, ale... (do Smoka) Co sądzisz o Prezes Królowej? To jest Ktoś, nieprawdaż?
SMOK - To o niej myślałeś zapraszając nas tutaj?
SZEF - A o kimże innym?!
SMOK - No, to... Wiesz co? Zastanowię się i odpowiem ci w przyszły wtorek.
SZEF - Ależ do tego czasu to już na pewno mnie zjedzą, nie ma siły!
KARALUCH - Ano właśnie. To już chyba nie musisz o nic pytać.
SZEF - Ha, trudno! Ale cóż, po prostu chyba jeszcze nie dorośliście do tego, aby zrozumieć, kim naprawdę jest nasza Prezes Królowa. Rozumiem. Sam też nie byłem od razu taki mądry.
SMOK - Może jeszcze dorosnę. Smoki długo żyją.
SZEF - Tym się można pocieszyć. Chodźcie, wypiszę wam przepustki na wyjście z mrowiska.
SMOK - Jeszcze tylko jedno pytanie. Po co właściwie to wszystko robicie? Pracujecie, naradzacie się, sprawozdajecie, awansujecie i powiększacie wciąż wasze mrowisko?
SZEF - No jak to po co? Po to powiększamy nasze mrowisko, żeby było jeszcze większe.
Wychodzą. Światło przygasa do zupełnej ciemności.
|
Comments powered by CComment